- Postanowiłem pisać bloga.
- Tak? A o czym? - spod stołu dobiega zduszony głos
Wspólnika.
- O architekturze, oczywiście - wzruszam ramionami.
- I myślisz,
że kogoś to zainteresuje?
- No nie wiem, mnie by zainteresowało.
Wspólnik
zakurzony wyczołguje się spod stołu.
- Trzeba było jeszcze głębiej wepchnąć te
komputery - prycham z politowaniem.
Wspólnik, zasapany i czerwony, rozkłada
się w fotelu, nogi opiera na stole tuż przed moim nosem.
- Może zostań
szafiarką?
Rozważam przez chwilę tę kuszącą propozycję.
- Wiesz - zaczynam
powoli - to nie jest taki głupi pomysł, ale nie wiem czy znajdę coś fajnego w
swoim rozmiarze.
- Nie znajdziesz - podsumowuje Wspólnik.
- To zostaje
architektura.
- Ale kto to będzie czytał? - wspólnik nie daje za wygraną.
- Nie
jesteś architektem - celebrytą, wtedy miałbyś problem z głowy, napisałbyś
cokolwiek, że np. jechałeś dziś rano samochodem, bo dużo jeździsz - taki człowiek
drogi, zobaczyłeś hałdę węgla i sru… objawienie, naprędce naszkicowałeś wizję na
opakowaniu od bigmaca i jest… zajebisty kościół, a tak… nikt ci nie
uwierzy.
- Nawet nazwisko jest do dupy, nie nośne, nie da się zrobić fajnego
sloganu na nagłówek, jak np. Konieczny? Koniecznie! - monologował dalej
Wspólnik.
- Społecznikiem też nie jesteś, ani aktywistą miejskim, plakatów nie
zrywasz, nie rozdzierasz szat, nie walczysz z odkrytą przyłbicą o piękną
przestrzeń - wspólnik nie przestaje wyliczać - wyburzanie zabytków nie spędza Ci
snu z powiek i w ogóle nie traktujesz zaangażowania młodych ludzi w ważne sprawy
poważnie - tu Wspólnik uśmiecha się pod nosem.
- Nikt nie uwierzy, że chodzi Ci
o architekturę!
Milczę.
- A Ty przeczytałbyś jakiś blog o
architekturze?
- Ee…nie. Chyba, że sam bym napisał, wtedy tak.
Wspólnik
patrzy z pokerową twarzą, w kącikach ust błąka się niekontrolowany
uśmiech.
- To napiszę…
kokosz, to jakas glebsza architektoniczna metafora, zeby zaczac pisac 1ego listopada?
OdpowiedzUsuńraczej niezamierzona
OdpowiedzUsuńJa Cię będę czytała. Dowiem się wreszcie czegoś ciekawego.
OdpowiedzUsuń