Typ V - Architekt abnegat
Najważniejszym elementem stroju architekta abnegata jest bluza polarowa zapinana na suwak. Można powiedzieć, że polar jest dla abnegata tym czym szalik dla architekta modnego. Jest najgłębszą manifestacją jego stosunku do świata i własnego ego.
Zastanówmy się w tym miejscu kto może być na tyle bezkompromisowy by przyodziewać się 365 dni w roku w ubiór, wprawdzie miękki, ciepły, lekki i wygodny, lecz jakże jednak pospolity. Tylko osoba o niezłomnym poczuciu własnej wartości oraz ogromnej pewności siebie może tak bezczelnie demonstrować pogardę dla trendów, mody i konwenansów.
Uzupełnieniem stroju architekta abnegata bywa oryginalne nakrycie głowy - może być to kowbojski kapelusz, czapka uszatka czy pilotka z goglami. Nakrycie głowy to wyraz praktycyzmu ( jest ciepło w uszy, twarz jest ocieniona itp. ) ale również zaznaczenie swojej odrębności i indywidualności.
Wracając do polara istotny jest fakt czy możemy zauważyć na nim psie lub kocie włosy.
I tak:
Jeżeli na polarze nie ma psich włosów oznacza to, że:
a. Architekt wogóle nie ma psa - rokowania co do potencjalnej empatii architekta lecą na łeb, na szyję.
b. Architekt ma psa ale nie pozwala mu spać na polarze ani w ulubionym fotelu - gorzej być nie może.
c. Architekt ma psa, pozwala mu spać na polarze ale przed każdym spotkaniem pieczołowicie czyści polar za pomocą wałka owiniętego taśmą klejącą - ??? jednak nie ma takiej opcji.
Jaki projekt wykona dla ciebie architekt abnegat?
Wyłącznie taki jaki sam uzna za stosowny. I na pewno będzie to dom najlepszy z możliwych. Zresztą architekt abnegat niejednokrotnie nie projektuje domów, on na nich przeprowadza eksperymenty. Według zwykłych architektów to straszliwy doktor Mengele architektury. Lecz nie przesadzajmy, nasz abnegat to po prostu często inżynier - wizjoner łamiący schematy. Tak jak architekt niepokorny opierał się trendom tak architekt abnegat je ignoruje czy nawet wcale ich nie dostrzega. Niejednokrotnie stworzony do rzeczy wielkich musi poprzestawać na małych, niestety.
Kończymy z nadzieją, że prezesi korporacji, rozdający intratne zlecenia, po przeczytaniu tego wpisu przychylniejszym okiem spojrzą na architektów w polarach.
Wielu z nas, w głębi ducha, myśli o sobie, że jest architektem abnegatem, ale prawdziwym abnegatem jesteś gdy wyjmując z szafy stosunkowo nieświeży polar zakładasz go bez wahania i pędzisz na spotkanie by perorować na dowolny temat bez mrugnięcia okiem.
Uwaga: Nie wystarczy wyjąć stary polar z szafy, żeby stać się wizjonerem. Lepiej nie próbujcie tego robić, jeżeli nie macie naturalnych predyspozycji !
Typ VI - star architekt
Star architektów możemy dla uproszczenia podzielić na krajowych i zagranicznych. Zagraniczne gwiazdy leżą poza orbitą naszych zainteresowań i tak nie będzie was stać na ich usługi.
Interesują nas architekci krajowi, wciąż jeszcze młode lub przebrane za młodych, rzutkie i przebojowe architektoniczne gwiazdy. Niech wyznacznikiem ich gwiazdorstwa będzie ilość wykładów jakimi obdarzają swoich fanów, otrzymywanie nagród, zwłaszcza nagrody im. Miesa van de Rohe ( to on powiedział pierwszy Less is more ) oraz pojawianie się w popularnych mediach, szczególnie ulubionej telewizji śniadaniowej.
Wśród młodych krajowych star architektów wyróżnimy dwa podtypy:
1. Typ, który roboczo nazwiemy JOŁ!
Typ ten moglibyśmy teoretycznie zaliczyć do architektów modnych, byłoby to jednak dla niego najzwyczajniejszą obelgą. Kiedy architekci modni zastanawiają się czy dorosłemu, dobrze zbudowanemu mężczyźnie wypada założyć jednoczęściowy kombinezon typu pajacyk, zapinany z przodu na ekler, architekt JOŁ! ma w swojej garderobie już kilka pajaców ( czarny, szary i szary z bladoróżowymi lamówkami), wszystkie oczywiście z obniżonym krokiem.
Architekci modni kupują drobno pikowane kurtki kiedy już wszystkie babcie w hipermarketach biegają w identycznych, ciągnąc za sobą wózki w kratę. JOŁ! wtedy właśnie porzuca piki, które zresztą w jego interpretacji były futurystyczne, poziome, zestawione z pajacem i zaprojektowane przez modnego projektanta mody.
Kiedy modni pocą się dalej w szalikach, nawet w dusznym klubie, po trzech wódkach, JOŁ! przeobraża się w drwaloseksualnego, zapuszczając brodę popa ( pajac zostaje). Widzimy zatem wyraźnie, że JOŁ! to wielbiony guru modnych i ich niedościgły wzór.
Poza wszystkim star architekt JOŁ! jest skończoną kreacją. Wyzbywa się metrykalnej i jakże nudnej formy swego imienia. Nawet w sytuacjach oficjalnych czy w mediach mamy nazywać go Bożo, Przemo czy Tymo ( a Roberto czy Dario już raczej nie ). Sam siebie definiuje jako gwiazdę pop kultury.
- przepraszam, panie Przemo, czy agregaty chłodnicze na dachu naszego biurowca będą widoczne w perspektywie ulicy czy też nie?
Być może na naradach technicznych z jego udziałem takie można usłyszeć słowa.
Właściwie JOŁ! nie sprzedaje projektów, on sprzedaje styl bycia. Spójrzcie tylko, jeśli zamówicie u mnie projekt ( wolne terminy mniej więcej jak w branży weselno- komunijnej ) zbliżycie się choć odrobinę do mojego boskiego życia. Bo doprawdy trzeba być bogiem, żeby prowadzić pracownię, występować w mediach i w dodatku świetnie wyglądać we wszystkich ciuchach.
A projekty? - spytacie
Obejrzyjcie sami.
2. Typ, do którego najbardziej pasuje określenie RÓWNIACHA
Równiacha to przykład chłopaka z sąsiedztwa, ze skłonnościami do fraternizowania się ze swoimi wielbicielami. Młodzi studenci go uwielbiają, wiernie przychodząc na liczne wykłady. Na wykładach Równiacha, opowiadając nie tylko o swoich projektach ale również o sobie i o drodze swojej kariery, roztacza przed młodymi iluzję, że każdy z nich może osiągnąć sukces, sławę i zdobyć pieniądze. Równiacha uwielbia wykresy ( jak w koszykówce ), każda decyzja projektowa podparta jest kilkoma diagramami i wykresami, raz strzałki do środka, raz na zewnątrz, tak, żeby wszyscy zrozumieli, nawet ci najbardziej oporni co zamiast się zachwycać zadają głupie pytania. A jak będzie trzeba to wytłumaczy drugi raz albo zaprosi na kolejny wykład, w końcu to już za parę dni.
Równiacha stwarza atrakcyjne dla wielbicieli wrażenie, że jest im równy, że jest jednym z nich. A przecież nie jest, w końcu tylko on jest star architektem.
Ogólnie cechuje go miła aparycja, ubrany w dżinsy, czarny t - shirt, ciemne okulary. Stylizacja na amerykańskiego aktora z końca lat 80 - tych, trochę Tom Cruise z filmu Top Gun. I samochód, duży z napędem na cztery, duże koła. W końcu w samochodzie spędza pół życia. Kiedy się dużo jeździ z odczytami naprawdę nie ma lekko, człowiek nie ma wyboru i zostaje architektem drogi. Motyw drogi przewija się w wielu projektach, nawet domów jednorodzinnych. Najważniejsze są droga i samochód. Przecież samochód jest dla niego nie tylko środkiem lokomocji ale członkiem rodziny i inspiracją. I to właśnie widać w jego projektach.
Wspólnik i Ja
P.S. Architekt polityk się nie zmieścił, ale jak to z politykami, wyrzucasz ich drzwiami - wchodzą oknem, także z pewnością pojawi się w następnym odcinku.
tekst i rysunki: Joanna Raczko-Kokoszkiewicz
Oświadczam, że wszystkie części satyrycznego cyklu "Jak wybrać architekta" są jedynie próbą stworzenia typologii architektów, bazującej na podobieństwie do określonego modelu zachowań.
W żadnej części nie jest opisana konkretna osoba, lecz charakterystyczne cechy, zachowania i śmiesznostki występujące u wielu różnych osób. Za identyfikowanie się jakiejkolwiek osoby z tymi cechami autor nie odpowiada.
Zamieszczone rysunki pozostają bez związku z konkretnymi osobami, skupiając się na kreowanym przez architektów wizerunku, nie zaś na cechach anatomicznych postaci.
Wspólnik i Ja
P.S. Architekt polityk się nie zmieścił, ale jak to z politykami, wyrzucasz ich drzwiami - wchodzą oknem, także z pewnością pojawi się w następnym odcinku.
tekst i rysunki: Joanna Raczko-Kokoszkiewicz
Oświadczam, że wszystkie części satyrycznego cyklu "Jak wybrać architekta" są jedynie próbą stworzenia typologii architektów, bazującej na podobieństwie do określonego modelu zachowań.
W żadnej części nie jest opisana konkretna osoba, lecz charakterystyczne cechy, zachowania i śmiesznostki występujące u wielu różnych osób. Za identyfikowanie się jakiejkolwiek osoby z tymi cechami autor nie odpowiada.
Zamieszczone rysunki pozostają bez związku z konkretnymi osobami, skupiając się na kreowanym przez architektów wizerunku, nie zaś na cechach anatomicznych postaci.
mój architekt dogorywał na "Multiple Sklerose" (ta rozsiana czy rozdrobniona) i musiałem sam wykonać (i kolejno modyfikować) 11 projektów zanim żona (moja, nie architekta) zatwierdziła.
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń