Sprzedawca Roku

 
https://www.nada.org/assets/0/21474836471/21474836590/21474837933/21474837936/21474837939/21474838572/0cebb1b1-4a9b-4dad-a2aa-de6a6ece1f74.jpg

Wspólnik postanowił ciąć koszty. Dziarskim krokiem wkroczył do salonu operatora telefonii komórkowej. Z życzliwym uśmiechem zasiadł przed sprzedawcą i poinformował, że zamierza przenieść numer.
– To numer prywatny czy firmowy?
– Firmowy– odrzekł zaskoczony Wspólnik.
– A zatem przenosimy na osobę prywatną …
– Nikt nie powiedział nic takiego – zaoponował Wspólnik.
– Jak to? Przed chwilą – z całą pewnością siebie odparował sprzedawca.
– Nic podobnego – zaperzył się Wspólnik – przeciwnie, przenosimy firmowy numer od jednego operatora do drugiego.
– Pierwsze słyszę – wykrzyknął zaróżowiony sprzedawca.
– Proszę pana, dlaczego pan się tak od razu konfrontuje? Pan jest twarzą tej firmy, tak? I na razie ta twarz pokazuje mi się z jak najgorszej strony.
– O przepraszam, pierwszy raz w mojej zawodowej karierze słyszę coś podobnego– odkrzyknął, całkiem już wyprowadzony z równowagi, sprzedawca– zwykle klienci chwalą sobie współpracę ze mną.
– Doprawdy, zupełnie nie wiem dlaczego – zdziwił się teatralnie Wspólnik – rozumiem, że jest pan zdenerwowany, bo musi pan nosić różową koszulkę polo a najwyraźniej pan tego nie lubi. Ja na przykład mam też różowy … hmm … strój – tu Wspólnik wskazał na swoje popiersie – i zupełnie mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.
Barwa twarzy sprzedawcy zlała się z barwą koszulki polo, jego koleżanka za kontuarem dusiła się ze śmiechu, chłopak stojący na drabinie i wymieniający żarówkę złapał się za krok.
Spojrzałem z powściąganym wyrzutem na Wspólnika.
– Możemy przejść do rzeczy? – spytałem sprzedawcę.
Opanował się i błyskawicznie nastroił na swój normalny tryb. Można powiedzieć, klasyczny przeszkolony i efektywny sprzedawca, potrafiący zakręcić emerytką i oczarować trzydziestolatkę. Dwoił się i troił, porównywał oferty z konkurencją, osaczył nas wykresami i przygwoździł liczbami.
Wypalony pojedynkiem Wspólnik od jakiegoś czasu nie słuchał, z obojętną miną analizował rozmieszczenie wykwitów skórnych na twarzy sprzedawcy, potakując od czasu do czasu. Poczułem, że musimy natychmiast wyjść.
– Zastanowimy się – rzuciłem w stronę sprzedawcy.
– Mam nadzieję, że nigdy nie będziemy mieć takich klientów jak Ty – zwróciłem się do Wspólnika, już w pasażu galerii handlowej.
Wspólnik prychnął i spojrzał ironicznie – Tacy inteligentni klienci jak ja to błogosławieństwo. Przeszedł jeszcze parę kroków w milczeniu po czym dodał
– A ja mam nadzieję, że nigdy nie będziemy takimi sprzedawcami usług jak ten Sprzedawca Roku.
 
 






Komentarze